Zwierzenia - Jeremi Przybora


Jeremi Przybora
Zwierzenia

Któż jak ciotka cię wysłucha,
któż użyczy czulej ucha?
Któż tak otrze łzę ukradkiem,
bo się wzruszył twym wypadkiem?
Któż tak szczerze powspółczuje,
kto tak biustem zafaluje,
ucałuje tkliwie w skroń,
wsunie stówę w dłoń?

O, godzino zwierzeń słodka,
gdy ci łzy płyną ze środka
i ciurkają jak ruczaje,
bo im błogi upust dajesz.
Jak to pieści, jak to koi,
jak to płucze, jak to goi,
jak to spazmem ulgi łka:
Och, och, och, ach, ach.

Ja się zwierzam, ciocia słucha:
Mucha była zła dziewucha,
ja natomiast z tą Marynią
trochę jednak byłem świnią.
Co za ulga od wynurzeń
o naturze szefa w biurze,
z którym tę udrękę mam,
że jest drań i cham.

Ja się zwierzam, ciocia słucha,
ale mniej już ze mnie bucha,
jakby mniej już ze mnie tryska
rynną, co ją mam z ciotczyska.
Kresu zwierzeń już dobiegam,
nic już sercu nie dolega,
już je obmył rzewny szloch:
Ach, ach, ach, och, och.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz