Irena Santor - Nie udawaj
Zdzisław Gozdawa, Wacław Stępień
Codziennie mówisz
Że nic już nie istnieje poza mną
Że opętałam cię, że działam jak narkotyk
Że moje usta dla ciebie objawieniem są
I każde słowo, i uśmiech, i dotyk
Że beze mnie w nałóg wpadłbyś
Że beze mnie zwiądł jak kwiat byś
Że nie przeżyłbyś jednego dnia
Że byś coś strasznego zrobił
Może w łeb byś palnął sobie
Gdyby nie ja
Nie udawaj, że ci aż tak zależy
Nie udawaj, bo nikt w to nie uwierzy
Nie udawaj, nie udawaj
Że to w twoim życiu nagle taki wstrząs
Nie udawaj, że cię ta miłość zgubi
Nie udawaj - to tak się tylko mówi
To nieprawda, to nieprawda
To nieprawda, że w mych rękach jest twój los
Już nie masz osiemnastu lat
Więc nie deklaruj zbyt pochopnie
Że dziś przekręcił ci się świat
Aż o 180 stopni
Więc nie udawaj, że ci ten świat przesłaniam
Nie pisz listów, po nicach nie wydzwaniaj
Oprzytomniej, oprzytomniej
Oprzytomniej i mocny bądź!
Dziś już nie mówisz
Że nic cię nie obchodzi poza mną
Telefon milczy jak zaklęty od tygodni
Czy nie masz czasu, czy ci się może stało co
Czy też po prostu tak jest ci wygodniej
Żeby milczeć od dni tylu
Wybacz - to nie w twoim stylu
Żeby żadne słowo, żaden znak
Może nagle, tak na siłę
Mocnym być postanowiłeś
Po co aż tak
Nie udawaj, że już ci nie zależy
Nie udawaj, bo trudno w to uwierzyć
Nie udawaj, nie udawaj
Że już wykreśliłeś o mnie każdą myśl
Nie udawaj, że nie pamiętasz wcale
Dokąd chodzę i gdzie mnie możesz znaleźć
Wiesz, że jestem i że czekam
Że codziennie tutaj czekam cię jak dziś
Odezwij się, no zróbże coś
Niech się nie łudzę nadaremno
Ja wiem - ty tylko tak na złość
Ty tylko tak się drażnisz ze mną
Więc nie udawaj, że mi się obcy stajesz
To nieprawda, no, powiedz, że udajesz
Że udajesz, że udajesz
Dziś nie powiesz, na pewno wiem
Zdzisław Gozdawa, Wacław Stępień
Codziennie mówisz
Że nic już nie istnieje poza mną
Że opętałam cię, że działam jak narkotyk
Że moje usta dla ciebie objawieniem są
I każde słowo, i uśmiech, i dotyk
Że beze mnie w nałóg wpadłbyś
Że beze mnie zwiądł jak kwiat byś
Że nie przeżyłbyś jednego dnia
Że byś coś strasznego zrobił
Może w łeb byś palnął sobie
Gdyby nie ja
Nie udawaj, że ci aż tak zależy
Nie udawaj, bo nikt w to nie uwierzy
Nie udawaj, nie udawaj
Że to w twoim życiu nagle taki wstrząs
Nie udawaj, że cię ta miłość zgubi
Nie udawaj - to tak się tylko mówi
To nieprawda, to nieprawda
To nieprawda, że w mych rękach jest twój los
Już nie masz osiemnastu lat
Więc nie deklaruj zbyt pochopnie
Że dziś przekręcił ci się świat
Aż o 180 stopni
Więc nie udawaj, że ci ten świat przesłaniam
Nie pisz listów, po nicach nie wydzwaniaj
Oprzytomniej, oprzytomniej
Oprzytomniej i mocny bądź!
Dziś już nie mówisz
Że nic cię nie obchodzi poza mną
Telefon milczy jak zaklęty od tygodni
Czy nie masz czasu, czy ci się może stało co
Czy też po prostu tak jest ci wygodniej
Żeby milczeć od dni tylu
Wybacz - to nie w twoim stylu
Żeby żadne słowo, żaden znak
Może nagle, tak na siłę
Mocnym być postanowiłeś
Po co aż tak
Nie udawaj, że już ci nie zależy
Nie udawaj, bo trudno w to uwierzyć
Nie udawaj, nie udawaj
Że już wykreśliłeś o mnie każdą myśl
Nie udawaj, że nie pamiętasz wcale
Dokąd chodzę i gdzie mnie możesz znaleźć
Wiesz, że jestem i że czekam
Że codziennie tutaj czekam cię jak dziś
Odezwij się, no zróbże coś
Niech się nie łudzę nadaremno
Ja wiem - ty tylko tak na złość
Ty tylko tak się drażnisz ze mną
Więc nie udawaj, że mi się obcy stajesz
To nieprawda, no, powiedz, że udajesz
Że udajesz, że udajesz
Dziś nie powiesz, na pewno wiem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz