Andrzej Sikorowski
Idą sobie poeci
pośród śnieżnej zamieci
czapki mają na bakier
a na dłoniach siniaki od piór
siądą teraz za stołem
by napisać z mozołem
coś co będzie śpiewane
coś co będzie podane przez chór
A orkiestra już się stroi
i maestra chór się boi
bo kolęda pięknie musi brzmieć
nuty niby gwiazdy świecą
wiolinowe klucze lecą
a poeci jeszcze klecą tekst
Stoją złote litery
i przecinki ze cztery
pastorałka skończona
i wieczerza wniesiona by jeść
A my wszystkim kochanym
tym nieznanym i znanym
zdrowia szczęścia życzymy
niech wam darzą się rymy i cześć
A kolęda już za drzwiami
już rozmawia z ulicami
już się wciska pod poduszek puch
żeby mróz nie nazbyt srogi
żeby nam nie brakło drogi
żeby nigdy nie zabrakło słów
Idą sobie poeci
pośród śnieżnej zamieci
czapki mają na bakier
a na dłoniach siniaki od piór
siądą teraz za stołem
by napisać z mozołem
coś co będzie śpiewane
coś co będzie podane przez chór
A orkiestra już się stroi
i maestra chór się boi
bo kolęda pięknie musi brzmieć
nuty niby gwiazdy świecą
wiolinowe klucze lecą
a poeci jeszcze klecą tekst
Stoją złote litery
i przecinki ze cztery
pastorałka skończona
i wieczerza wniesiona by jeść
A my wszystkim kochanym
tym nieznanym i znanym
zdrowia szczęścia życzymy
niech wam darzą się rymy i cześć
A kolęda już za drzwiami
już rozmawia z ulicami
już się wciska pod poduszek puch
żeby mróz nie nazbyt srogi
żeby nam nie brakło drogi
żeby nigdy nie zabrakło słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz