Bernard Ładysz
Kozak
Jan Czeczot
Tam na górze jawor stoi,
Jawor zielonieńki.
Ginie Kozak w cudzej stronie,
Kozak młodziusieńki.
"Ginę, ginę w cudzej stronie,
Śmierć mi oczy tuli,
Proszę ciebie, moja miła,
Donieś do matuli."
Przyszła matka, przyszła matka,
Przyszła matuleńka,
Obróciła blade lica
Przeciw synaleńka:
"Otóż widzisz, mój syneczku,
Moje drogie dziecię!
Nie słuchałeś ojca, matki,
Takież twoje życie."
Proszę matko, proszę matko,
Pięknie pochowajcie,
Niech we wszystkie biją dzwony,
W organ mi zagrajcie,
Niechaj tylko nie chowają
Cmentarniane diaki,
Jeno same ukraińskie
Grzebią mnie Kozaki.
Kozak
Jan Czeczot
Tam na górze jawor stoi,
Jawor zielonieńki.
Ginie Kozak w cudzej stronie,
Kozak młodziusieńki.
"Ginę, ginę w cudzej stronie,
Śmierć mi oczy tuli,
Proszę ciebie, moja miła,
Donieś do matuli."
Przyszła matka, przyszła matka,
Przyszła matuleńka,
Obróciła blade lica
Przeciw synaleńka:
"Otóż widzisz, mój syneczku,
Moje drogie dziecię!
Nie słuchałeś ojca, matki,
Takież twoje życie."
Proszę matko, proszę matko,
Pięknie pochowajcie,
Niech we wszystkie biją dzwony,
W organ mi zagrajcie,
Niechaj tylko nie chowają
Cmentarniane diaki,
Jeno same ukraińskie
Grzebią mnie Kozaki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz