Lubię poezję z landszaftem w tle. To tak, jakbym oglądała ulubione obrazy Chełmońskiego czy Szyszkina. Wschody i zachody słońca, skowronki nad polami, jaskółki szybujące w powietrzu, bociany na łąkach, strumienie i potoki, zapomniane gaje i ruczaje, strome piaszczyste brzegi rzek i szumiące lasy… Może to jakiś zew krwi? Moi Dziadkowie po mieczu i Ojciec, wywodzili się przecież z Kresów. Ja, do szpiku kości „miastowa”, kocham sielskie krajobrazy.
Teofil Lenartowicz
Teofil Lenartowicz
Rosła kalina z liściem szerokim,
nad modrym w gaju rosła potokiem,
drobny deszcz piła, rosę zbierała,
w majowym słońcu liście kąpała,
w lipcu korale miała czerwone,
w cienkie z gałązek włosy splecione,
tak się stroiła jak dziewczę młode
i jak w lusterko patrzyła w wodę.
Wiatr со dnia czesał jej długie włosy,
а oczy myła kroplami rosy,
u tej krynicy, u tej kaliny,
Jasio fujarki kręcił z wierzbiny
i grywał sobie długo, żałośnie,
gdzie nad krynicą kalina rośnie
i śpiewał sobie: dana, oj dana,
а głos po rosie leciał со rana.
Kalina liście zielone miała
i jak dziewczyna w gaju czekała,
а gdy jesienią w skrzynkę zieloną,
pod czarny krzyżyk Jasia złożono,
biedna kalina snadź go kochała,
bo wszystkie swoje liście rozwiała,
żywe korale rzuciła w wodę,
z żalu straciła swoją urodę.
Vadim Sekatski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz