Daj mi, proszę, dobry Boże
Zamiast drogi - to bezdroże
Które prosto poprowadzi
Poprowadzi mnie w nieznane
Innym, dobry Boże, zostaw
Wstęgi ulic i autostrad
A ja niech już na manowcach
Na manowcach pozostanę
Pozwól mi się, Boże, błąkać
Po gęstwinach i po łąkach,
W niepewności wydeptywać
Tysiąc ścieżek, tysiąc ścieżek.
Nie bój się, że gdzieś przepadnę
Dokąd iść mam - nie odgadnę
Uwierz we mnie
Jak ja w Ciebie, Boże, wierzę
Jak ja w Ciebie wierzę
Spełnij, proszę, o czym marzę
Niech pod tęczy twej ołtarzem
Wyspowiadam gorzkie żale
Gorzkie żale, słodkie grzechy
I niech sercu siły doda
Darowana mi swoboda
Co nie szczędzi mi ni smutku
Ni smutku, ni pociechy
Choć niejeden dasz mi, Boże
Do zgryzienia twardy orzech
Daj też iskrę, żeby radość z niej rozniecić
Radość z niej rozniecić
I nadzieję mi pozostaw
Że gdy drodze swej nie sprostam
Ty, mój dobry Boże, wyjdziesz mi naprzeciw...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz