Po wypiciu herbaty zaczęliśmy zastanawiać się nad sposobem ułożenia sobie życia we troje. Największym problemem było niewątpliwie spanie. Zimna kuchnia o betonowej posadzce nie wchodziła w rachubę, nie mogliśmy także rozlokować się w przechodnim pokoju, bo była w nim biblioteka, a nasz gospodarz miał wieloletni zwyczaj pracowania wyłącznie nocą i nie mógł zrezygnować ze swobodnego dostępu do książek. Poza tym książki były, przynajmniej wtedy, czymś, do czego Maciek był przywiązany najbardziej na świecie i mam wrażenie, że po prostu obawiałby się zostawić nas samych ze swym księgozbiorem. Czym były dla Maćka książki, mieliśmy przekonać się już niebawem. Wystarczyło wyjąć z półki jakąś pozycję i nie odłożyć jej potem na miejsce, a już Maciek wpadał w szał i groził wymówieniem mieszkania. W tej sytuacji pozostawała tylko sypialnia, niewielki pokoik prawie w całości zajmowany przez dwa leżące bezpośrednio na podłodze materace. Zajęliśmy więc jeden z nich, ten od ściany, żeby było przyzwoiciej i zgasiliśmy światło. (Maciej Zembaty "Mój Cohen").
Upokorzona miłością
Maciej Zembaty
Czy pamiętasz nasze obietnice
Z tamtej nocy pełnej ognia i gwiazd?
Są zniszczone, wyblakłe, podarte
Jak ćmy w żółtym, stęchłym świetle dnia
Nie odnowi ich nawet pokuta
Ani prawdy transfuzja do żył
Nawet zemsta się na nic nie przyda
Poskręcane i zmiażdżone są na pył
Mówisz, że miłość poniża cię, ścina z nóg
Że przez nią klęczysz w błocie
Obok mnie
Skąd ta gorycz, powiedz mi
Ja klęczę pogrążony
Tak jak ty
Obietnice zabrały dzieci
I przeniosły je z przeszłości hen
Poza wszelkie groby i opłotki
Tam gdzie miłość w końcu zawsze kryje się
Tan gdzie opis nie jest już możliwy
Tam gdzie za moment, za dwa
Żaden grzesznik nie będzie się kalać
Żadna z ofiar kuśtykać pod sąd
Mówisz, że miłość...
Miła, weź przykład z dziewicy
Co ochoczo do kochanka swego lgnie
Zobacz, niczym gwiazda spadająca
Zimna zbroja obcego znika gdzieś
Nie zamieniaj pożądania na tę wizję
Przecież jedno i drugie może trwać
Nie ujrzysz nigdy mężczyzny tak nagiego
Ja nie zbliżę do kobiety się aż tak
Mówisz, że miłość...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz