Słów kilka w sprawie grupy facetów chcę tu wygłosić,
Lecz zacząć muszę nie od konkretów, a od przeprosin -
Skruszon szalenie, o przebaczenie pokornie proszę,
Że trochę pieprzny jest felietonik, który wygłoszę.
Lecz mam nadzieję, że choć się w słowie tutaj nie pieszczę,
To wybaczycie mi to, panowie, raz jeden jeszcze...
Otóż faceci wokół się snują, co są już tacy,
Że czego dotkną, zaraz popsują, w domu czy w pracy,
Gapią się w sufit, wodzą po gzymsie wzrokiem niemiłym,
Na niskich czołach maluje im się straszny wysiłek!
Bo jedna myśl im chodzi po głowie, którą tak streszczę:
"Co by tu jeszcze spieprzyć, panowie? Co by tu jeszcze?
Czasem facetów, żeby mieć spokój, ktoś tam przerzuci
Do jakiejś sprawy, co jest na oko, nie do popsucia.
I już się prężą mózgów szeregi i wzrok się pali,
I już widzimy, żeśmy kolegi nie doceniali.
A oni myślą w ciszy domowej lub w mózgów truście:
"Co by tu jeszcze tego, panowie? Co by tu jeszcze?
Lecz choć im wszystko jak z płatka idzie, sprawnie i krótko,
Czasem faceci - gdy nikt nie widzi- westchną cichutko,
Bo mając tyle twórczych pomysłów, tyle zdolności
Boją się, by im wkrótce nie przyszło trwać w bezczynności.
A brak wciąż wróżki, która nam powie w widzeniu wieszczym:
"Jak długo można pieprzyć, panowie? Jak długo jeszcze?"
Pozwólcie proszę, że do konkretów przejdę na koniec -
Z dawna na widok owych facetów świerzbią nas dłonie,
Więc nie czekajmy aż w nas na nowo wzbierze ochota
I tym facetom już dzisiaj zdrwowo poędźmy kota.
Niech się nie cieszą, niech nie rumienią się z podniecenia,
Że tyle jeszcze, że tyle jeszcze jest do spieprzenia!
1976
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz