3 października odszedł Franciszek Walicki, "ojciec polskiego rocka", autor tekstów wielu piosenek, które tworzył pod pseudonimem Jacek Grań, a które towarzyszyły mojemu dzieciństwu i młodości. Właściwie to nie miałam zamiaru się o tym rozpisywać, bo przecież Franciszka Walickiego znają i kochają wszystkie Dinozaury z epoki bigbitu, ale.. No właśnie, gdyby nie to ale. Znowu niepotrzebnie zapuściłam się do ONET-u, a tam przeczytałam, że F.W. „wprowadzał na polski rynek muzyczne nowinki, które przyczyniły się do erozji nieludzkiego systemu” Sic! Nie wiedziałam, że były to działa, a raczej dzieła tak ciężkiego kalibru, że Pan Franciszek rozwalił system. Oblicze tego nieludzkiego systemu zilustrować może zresztą przerażający obraz "Sopot 1957", na którym obejrzeć możemy m.in. migawki z II Festiwalu Muzyki Jazzowej. Naprawdę wieje grozą! Miasto opustoszałe, plaża ogrodzona zasiekami z druku kolczastego, milicja z psami pilnuje porządku, a ogarnięci paniką mieszkańcy chyłkiem przemykają ulicami... No cóż, jaki jest koń, nie każdy widzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz