Roman Kołakowski
Kobiety swoich mężczyzn pieszczą nagim ostrzem brzytwy
Winogronowy sok księżniczkom płynie z warg jak krew
Rydwany śmierci zaraz cwałem ruszą do gonitwy
I będzie wył z rozkoszy, czując łatwy żer, bezzębny lew
W koloseum świata
W koloseum świata
I loże i galerie takiej samej chcą rozrywki
Im więcej błota tym zabawa radośniejsza jest
Świadectwem będzie ścięta głowa prezydenckiej dziwki
Że senatorów także czasem stać na pojednawczy gest
W koloseum świata…
Największy deszcz nie zdoła obmyć panopticum zbrodni
Policja rozpoczęła etykietowanie win
Nie martwią martwi o nic o się – w transporcie są wygodni
Historia to idiota, który został stroicielem min
W koloseum świata…
Trucizna działa wolno, bardzo wolno, lecz skutecznie
Triumfującym braknie jutro ocalenia szans
Emocje rosną tylko, gdy się robi niebezpiecznie
Rywalizacja wreszcie zmieni się w epileptyczny trans
W koloseum świata…
Sprawiedliwości żadna wolność nie zagwarantuje
Nie bez przyczyny ludzka krew ma taki słodki smak
Podnoszę ręce słysząc, że publiczność wiwatuje
Lecz wiem, że czas, by czas swym sępom dał już ostateczny znak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz