Mieszczańska dusza
Andrzej Tylczyński
Lisy, pumy, tchórze
Owce, tygrysy, pawie, strusie
Pan chce powiedzieć, że to menażeria
Panie, to są ludzie
Ciasny kołnierzyk, kamyk w bucie
I kalesony elastyczne ekstra
Z pana też artysta
Gębę masz, koleś, antychrysta
Też kogoś oczarujesz - koniak raz
Teraz mnie wysłuchaj
Dobrego mam, jak mówią, niucha
I o tym świecie niemal wszystko wiem
Gdzież to ja nie byłem
W ilu się knajpach jadło, piło
Ileż to dziewcząt miłość mi wyznało
Złoty czas, panowie
Żeby się tylko miało zdrowie
Cóż, kiedy pijesz koniak Martineau
Życie, życie - szybko płynie
Kiedy zalewasz świat
Życie, życie - ledwie gwizdniesz
Już ktoś ci gwizdnie gnat
Później grasz anioła
Dusza mieszczańska w tobie woła
O jedną, choćby skromną, dawkę szczęścia
Wszystko dasz, co było
Za jedną, zwykłą, polską miłość
Jak młody gitarzysta - koniak raz
Byłeś już w Londynie
Byłeś w Paryżu, byłeś w Rzymie
Bary, salony, damy i lokaje
Byłeś najważniejszy
Każdy od ciebie chciał być mniejszy
Nogi podkurcza i na łapkach staje
Ty się nie zmieniłeś
Strat - ściśle mówiąc - nie liczyłeś
Czy to był w twoim życiu wielki błąd
Odtąd zawsze nocą
Dusze się w tobie dwie szamocą
I wątpliwości odtąd w tobie tkwią
Albo innym razem
Trochę wypiłeś, więc pod gazem
Głupka nazwałeś po imieniu - bałwan
Później się wydało
To był dygnitarz, znaczy - ciao
Raz trzeba było spisać trochę strat
Życie, życie - szybko płynie
Kiedy zalewasz świat
Życie, życie - ledwie gwizdniesz
Już ktoś ci gwizdnie gnat
Teraz znasz już wszystko
Palisz już sporty, pijesz czystą
Wiesz, że różnica tylko w etykiecie
Resztę, co została
Na miłość chcesz zamienić małą
Lecz już za późno, bracie - czysta raz
Andrzej Tylczyński
Lisy, pumy, tchórze
Owce, tygrysy, pawie, strusie
Pan chce powiedzieć, że to menażeria
Panie, to są ludzie
Ciasny kołnierzyk, kamyk w bucie
I kalesony elastyczne ekstra
Z pana też artysta
Gębę masz, koleś, antychrysta
Też kogoś oczarujesz - koniak raz
Teraz mnie wysłuchaj
Dobrego mam, jak mówią, niucha
I o tym świecie niemal wszystko wiem
Gdzież to ja nie byłem
W ilu się knajpach jadło, piło
Ileż to dziewcząt miłość mi wyznało
Złoty czas, panowie
Żeby się tylko miało zdrowie
Cóż, kiedy pijesz koniak Martineau
Życie, życie - szybko płynie
Kiedy zalewasz świat
Życie, życie - ledwie gwizdniesz
Już ktoś ci gwizdnie gnat
Później grasz anioła
Dusza mieszczańska w tobie woła
O jedną, choćby skromną, dawkę szczęścia
Wszystko dasz, co było
Za jedną, zwykłą, polską miłość
Jak młody gitarzysta - koniak raz
Byłeś już w Londynie
Byłeś w Paryżu, byłeś w Rzymie
Bary, salony, damy i lokaje
Byłeś najważniejszy
Każdy od ciebie chciał być mniejszy
Nogi podkurcza i na łapkach staje
Ty się nie zmieniłeś
Strat - ściśle mówiąc - nie liczyłeś
Czy to był w twoim życiu wielki błąd
Odtąd zawsze nocą
Dusze się w tobie dwie szamocą
I wątpliwości odtąd w tobie tkwią
Albo innym razem
Trochę wypiłeś, więc pod gazem
Głupka nazwałeś po imieniu - bałwan
Później się wydało
To był dygnitarz, znaczy - ciao
Raz trzeba było spisać trochę strat
Życie, życie - szybko płynie
Kiedy zalewasz świat
Życie, życie - ledwie gwizdniesz
Już ktoś ci gwizdnie gnat
Teraz znasz już wszystko
Palisz już sporty, pijesz czystą
Wiesz, że różnica tylko w etykiecie
Resztę, co została
Na miłość chcesz zamienić małą
Lecz już za późno, bracie - czysta raz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz