![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHTSDlca0K-N6ZWx4KAQGSbRMdkEGG2af0fHNdpjRz5avKMTEaiRyf_mbnnBwoiAINsNADXpF15Xq8dlIWEFoLHZlebXO7HLGjXZlXKPZLu4ykDh7BBwXNuBEWphyYEvJfKe-x3h6t6YOS/s280/Mlyn2.jpg)
Miłe Panie i Panowie bardzo mili,
dwóch kolesiów, każdy bardzo tęga głowa,
wymyślili jak cholera
krzykliwego raz szlagiera:
„Nie przenoście nam Stolicy do Krakowa!”.
Nawijają o „księżycu w butonierce”
o kwiaciarkach suną chłopcy dwa ambitne
jak tam wiersze serca leczą,
jak nadąża się z odsieczą,
jak im serca biją innym jakby rytmem.
Słucham tego i mi ręce opadają,
co za pycha rozpaczliwa, ludzie moi,
rozkwitają dwa narcyzy,
ja narcyzom, ryzyk-fizyk,
ślę ten wierszyk, by ich trochę uspokoić.
Jeden mądry pan Turowicz nie wystarczy,
mili chłopcy czy Pod Budą, czy na Budzie,
nikt Stolicy – maj czy jesień –
do Krakowa nie przeniesie,
bo w Stolicy winni mieszkać skromni ludzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz