Grażyna Łobaszewska
Wieczór bez okazji
Wojciech Młynarski
Nie trzeba wiele zbyt, by się wieczór zaczął
Wystarczy kilka płyt i dwóch, trzech przyjaciół
Jeden telefon całkiem przypadkowy
I z głowy, z głowy, z głowy masz nudnawy dzień
Nie trzeba wiele, by wieczór się rozwinął
Póki się uśmiech tli i w kieliszku wino
I łapie feeling bez okazji wieczór
I któż by przeczuł, że ten wieczór błyśnie tak
Więc nie rób planów za dokładnych zbyt
Dnia partyturze zostaw skoro świt
Niezapisany jeden takt lub dwa
Niech los tych kilka taktów po swojemu gra
Nie trzeba wiele zbyt, by się wieczór zaciął
Ktoś komuś wcisnął kit, ktoś się na czymś naciął
Odżyły w kącie przedwczorajsze waśnie
I nagle gaśnie wieczór, który błyszczał tak
Są takie chwile, są, nie ma na nie rady
Lecz przecież czuwa wciąż jaśnie pan przypadek
I z jego woli bez okazji wieczór
Bez planu wieczór kiedyś znowu błyśnie nam...
Wieczór bez okazji
Wojciech Młynarski
Nie trzeba wiele zbyt, by się wieczór zaczął
Wystarczy kilka płyt i dwóch, trzech przyjaciół
Jeden telefon całkiem przypadkowy
I z głowy, z głowy, z głowy masz nudnawy dzień
Nie trzeba wiele, by wieczór się rozwinął
Póki się uśmiech tli i w kieliszku wino
I łapie feeling bez okazji wieczór
I któż by przeczuł, że ten wieczór błyśnie tak
Więc nie rób planów za dokładnych zbyt
Dnia partyturze zostaw skoro świt
Niezapisany jeden takt lub dwa
Niech los tych kilka taktów po swojemu gra
Nie trzeba wiele zbyt, by się wieczór zaciął
Ktoś komuś wcisnął kit, ktoś się na czymś naciął
Odżyły w kącie przedwczorajsze waśnie
I nagle gaśnie wieczór, który błyszczał tak
Są takie chwile, są, nie ma na nie rady
Lecz przecież czuwa wciąż jaśnie pan przypadek
I z jego woli bez okazji wieczór
Bez planu wieczór kiedyś znowu błyśnie nam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz