Wojciech Młynarski
Super i ekstra
Fakt ten wypomnę jeszcze nie raz, nie dwa razy
Że giną nam z języka niektóre wyrazy
Dziś, gdy się drogi rodak ubawi prześlicznie
Nie powie, że mu było miło, fantastycznie
Gdy na jakimś spektaklu ktoś z zachwytu jęknie
Nie powie, że mu było świetnie, dobrze, pięknie
Gdy się rodak ubawi z zachwytu nie palnie
Że mu było cudownie albo niebanalnie
Tak oto w gronie licznych rodzimych półgłówków
Zaznacza się tragiczny deficyt przysłówków
Polskie przysłówki zwiały, podwinąwszy kuper
Przed jednym krótkim, zgoła obcym słowem – super
I zamilkła bogata przysłówków orkiestra
Przed jednym krótkim, zgoła obcym słowem – ekstra
Super i ekstra może być Warszawska Jesień
Super i ekstra wóda wypita z kolesiem
Super ekstra jest wierszyk niewybredny zgoła
Super ekstra jest rzeźba Michała Anioła
Bowiem z ubóstwa myśli niechybnie wynika
Ponure, nieuchronne ubóstwo języka
Jeżeli ten stan rzeczy straszyć by dziś przestał
To by było doprawdy i super i ekstra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz