Всем обещаньям вопреки...
Anna Achmatowa
Joanna Pollakówna
Na przekór obietnicom wszelkim
zsunąwszy pierścień z mojej ręki,
na dnie umiałeś mnie zapomnieć...
Nie było znikąd twej pomocy.
Czemu więc znów dzisiejszej nocy
przysłałeś swego ducha do mnie?
Był strojny, młody, rudowłosy,
jako kobieta się pojawił,
zachwalał Rzym, Paryżem mamił,
wył płaczki pogrzebowej głosem...
I nie mógł dłużej już beze mnie:
niech lepiej hańba, niech więzienie...
Mogłam bez niego żyć.
Anna Achmatowa
Joanna Pollakówna
Na przekór obietnicom wszelkim
zsunąwszy pierścień z mojej ręki,
na dnie umiałeś mnie zapomnieć...
Nie było znikąd twej pomocy.
Czemu więc znów dzisiejszej nocy
przysłałeś swego ducha do mnie?
Był strojny, młody, rudowłosy,
jako kobieta się pojawił,
zachwalał Rzym, Paryżem mamił,
wył płaczki pogrzebowej głosem...
I nie mógł dłużej już beze mnie:
niech lepiej hańba, niech więzienie...
Mogłam bez niego żyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz