Так отлетают тёмные души...
Anna Achmatowa - Eugenia Siemaszkiewicz
***
Tak od nas pomroczne odlatują duchy...
- Ja będę majaczyć, ale ty nie słuchaj.
Trafem tu przyszedłeś, bez żadnej przyczyny -
Przecież ciebie żadne nie wiążą terminy.
Pobądż dzisiaj ze mną chociaż trochę dłużej.
Czy pamiętasz? W Polsce byliśmy w podróży.
Poranek w Warszawie. Pierwszy... Całe święto.
Kto ty jesteś? Drugi czy trzeci?" - „Nie, setny".
- Głos ci się nie zmienił. Jakże to się dzieje?
- Czy wiesz, całe lata przeżyłam w nadziei,
Że wrócisz, a dzisiaj nie czuję radości
Nic mi nie potrzeba na ziemi.
Świetności gromów Homerowych ani Danta dziwów.
Już niedługo wyjdę na brzegi szczęśliwe.
Troja nie upadła, żyje Eabani
I nurza się wszystko w pachnącym tumanie.
Tak bym zadrzemała pod wierzbą zieloną,
Ale mi nie dają zasnąć tamte dzwony.
Skąd dzwoni? Czy stado powraca z połonin?
Przecież mi chłód górski nie dotyka dłoni.
Może idzie kapłan niosący sakrament?
Gwiezdny nad górami ciemnieje firmament.
Ktoś przywołać chce ludzi na zgromadzenie? -
"Nie, to twój ostatni wieczór na tej ziemi".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz