Strony

Świt, świt - Roman Kołakowski


Justyna Steczkowska, Olga Bończyk - Świt, świt

Roman Kołakowski

Dobrze jest uchylić nieco drzwi
Kiedy jeszcze całe miasto śpi
By rozproszył najczarniejszych myśli noc
Promień, co ma czarodziejską moc
Niech niedobre myśli, jakie człowiek krył
Więcej mu nie zabierają sił
Dobrze jest otworzyć okna swe
I na oścież pootwierać je
By przechodzień przypadkowy widzieć mógł
Że nie kryje zła sąsiedzki próg
Świt, świt - nowy wstaje dzień
Złota gwiazda dnia rozprasza nocy cień
Cudowny świt, świt
Czas misternie tka
Losu wątek na osnowie dnia
Dobrze jest chlebowy rozgrzać piec
I bochenki w nim rumiane piec
Żeby każdy, kto poczuje pierwszy głód
Wiedział jak smakuje chleb i miód
Świt, świt - nowy wstaje dzień
Złota gwiazda dnia rozprasza nocy cień
Cudowny świt, świt
Czas misternie tka
Losu wątek na osnowie dnia
Drżą na rzęsach resztki snu
Usta szepczą - witaj dniu
Wszędzie światłości więcej, więcej, więcej, więcej
Więc Opatrzności człowiek swe powierza ręce
By służyły jak najdłużej mu
Niebo wartość pracy zna
W dzieciach nam zapłatę da
Krzyku i śmiechu więcej, więcej, więcej, więcej
Ileż pośpiechu trzeba, by zdążyły ręce
Przygotować wszystko w ciągu dnia
Blask, blask, blask
To najdoskonalsza z wszystkich łask
Światło niesie nam
Dzień, co nigdy nie jest taki sam
Tak, no tak, no tak
To od Stwórcy dla człowieka znak
By jasnością tą
Odkryć mógł niepowtarzalność swą
Dobry dzień się zaczął tu
Zatem witaj dobry dniu
Ludzi wokoło więcej, więcej, więcej, więcej
Wszystkim wesoło, w niebo wyciągają ręce
I śpiewają do utraty tchu, i śpiewają do utraty tchu
Dzień, rok, wiek
Trwa nieodwracalny czasu bieg
Życie krótko trwa
Nie urońmy żadnej chwili dnia
Tak, no tak, no tak
To od Stwórcy dla człowieka znak
Tam się zaczął świat
Gdzie światłości wiecznej promień padł...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz