Strony
▼
O zółtej frezji - Andrzej Brzeski
O żółtej frezji
Andrzej Brzeski
Odurzyło mnie tyle zapachów
Jakbym zażył nasenną pigułkę
Zapachniało bielizną na dachu
Świeżym chlebem i pierwszą jaskółką
Jarzynami w plecionym koszyku
Oktanową benzyną i wiatrem
Lecz jednego wśród wielu zapachów
Mi zbrakło
Bo tylko żółta frezja pachnie kwietniem
I przy niej biały bez ja zwę tandetnym
Obłoczek drży poezji nad mą głową
Bo tylko żółta frezja pachnie tobą
Hot dogami dziś pachną ulice
Hamburgerem, musztardą i sosem
Z restauracji dobiega woń żyta
Że aż kręci człowieka pod nosem
I gdy w domu zapachnie rosołem
W pracy kitem, lakierem i farbą
Ja uciekam w cieniste podwoje
Kwiaciarni
Bo tylko żółta frezja...
Zapachniało kiełbasą z bazaru
Owocami i wierszem lirycznym
Młodym winem i starą gitarą
Blond panienką na wskroś apetyczną
Perfumami i piwem kuflowym
Czarną kawą i białą śmietanką
Całą świeżą, wiosennotonową
Mieszanką
Lecz tylko żółta frezja...
I gwiżdżę znów na jezdni stary refren
Że tylko żółta frezja pachnie kwietniem
Choć inne kwiaty też znam, daję słowo
To tylko żółta frezja pachnie tobą...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz