Adam Zwierz
Nastazja
Kazimierz Szemioth
Podpatrzyłem ją tajemnie przez półuchylone drzwi
Rozświetlała nocną ciemność, śliczna była - wierzcie mi
Z wielkim żarem i fantazją rzekłem do niej - cudna ty
Dajże mi całusów parę, tak daleko biały świt
Ach, Nastazja, wdzięczne imię, co się za nim kryje - wiem
Usta - słodka to małmazja, włosy - najprawdziwszy len
Przemierzyłem całą Azję, pięknych dziewcząt tyle znam
Jej uroda jest motylem i jak zboża złoty łan
Nie pomoże tu perswazja, że nie będzie pary z nas
Pocałuje tak Nastazja, że rozsądek idzie w las
Ach, Nastazja, ach, Nastazja, to okazja, istny cud
To niewieścich cnót inwazja, pocałować chcę ją znów
Nastazja
Kazimierz Szemioth
Podpatrzyłem ją tajemnie przez półuchylone drzwi
Rozświetlała nocną ciemność, śliczna była - wierzcie mi
Z wielkim żarem i fantazją rzekłem do niej - cudna ty
Dajże mi całusów parę, tak daleko biały świt
Ach, Nastazja, wdzięczne imię, co się za nim kryje - wiem
Usta - słodka to małmazja, włosy - najprawdziwszy len
Przemierzyłem całą Azję, pięknych dziewcząt tyle znam
Jej uroda jest motylem i jak zboża złoty łan
Nie pomoże tu perswazja, że nie będzie pary z nas
Pocałuje tak Nastazja, że rozsądek idzie w las
Ach, Nastazja, ach, Nastazja, to okazja, istny cud
To niewieścich cnót inwazja, pocałować chcę ją znów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz