Kolumna Zygmunta
Antoni Słonimski
I cóż, że był kiedyś król
Niewielkich zasług i sławy
A jednak duma i ból
I święte miejsce Warszawy
Połyskiem kolumny wzwyż
Dźwignięty, martwy emblemat
Brązowa szabla i krzyż
I narodowy poemat
Ani mnie ziębił, ni grzał
Pomnik – dopóki stał dumny
Lecz kiedy wróg sięgnąć śmiał
Naszej warszawskiej kolumny
Gdy zwalił pomnik na bruk
Jęknęły zimne kamienie
Któż by zapomnieć dziś mógł
Ten wstyd i gniew i cierpienie
Z kolumny smukłej jak maszt
Przerzucam spojrzenie czułe
Na zieleń miedzianych baszt
I Bernardyńską kopułę
Krajobraz dziecinnych lat
Z różowej wyrasta cegły
Lecz spoza budowy krat
Świat nowy widzę, rozległy
Rośnie na zachód i wschód
Epoki nowej początek
Ta moc, co uzbraja lud
I strzeże naszych pamiątek
Antoni Słonimski
I cóż, że był kiedyś król
Niewielkich zasług i sławy
A jednak duma i ból
I święte miejsce Warszawy
Połyskiem kolumny wzwyż
Dźwignięty, martwy emblemat
Brązowa szabla i krzyż
I narodowy poemat
Ani mnie ziębił, ni grzał
Pomnik – dopóki stał dumny
Lecz kiedy wróg sięgnąć śmiał
Naszej warszawskiej kolumny
Gdy zwalił pomnik na bruk
Jęknęły zimne kamienie
Któż by zapomnieć dziś mógł
Ten wstyd i gniew i cierpienie
Z kolumny smukłej jak maszt
Przerzucam spojrzenie czułe
Na zieleń miedzianych baszt
I Bernardyńską kopułę
Krajobraz dziecinnych lat
Z różowej wyrasta cegły
Lecz spoza budowy krat
Świat nowy widzę, rozległy
Rośnie na zachód i wschód
Epoki nowej początek
Ta moc, co uzbraja lud
I strzeże naszych pamiątek
Władysław Chmieliński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz