Nasz język ostatnio tragicznie schamiał i zdziczał. Piękne, odziedziczone po przodkach słowa, przysłowia i powiedzonka, odeszły w cień i tylko najstarsi pamiętają jeszcze ich znaczenie. Zapożyczenia plenią się jak chwasty i czasami trzeba mocno się wysilić, żeby tę nowomowę zrozumieć. Dlatego często uciekam do mojego Wspomnieniowa, bo tutaj nie dociera ten powszechny bełkot, bogato okraszony wulgaryzmami. Ot takie przemyślenia na marginesie zdarzeń tego weekendu. Już w 1937 r. jedna z gazet ogłosiła konkurs na spolszczenie weekendu. Wyniki przedstawiam. Mnie także bardzo podoba się odzipka (można sobie zdrowo odzipnąć) czy wyraj. Potrudzie jest niezłe. Dowsiciąg – też mógłby być, ale kto tam dzisiaj ciągnie na wieś. Chyba, że na tę toskańską lub prowansalską. Później też zmagano się z weekendem i ktoś wymyślił swojski popiątek, który niestety się nie przyjął. Ja sobie jednak popiątek upodobałam, więc życzę miłego i udanego popiątku. A ten popiątek jest szczególny, bo żegnamy się z wiosną i witamy lato. Będą Wianki w Krakowie, zapłoną sobótkowe ogniska, nadejdzie tajemnicza noc Kupały, ktoś może znajdzie kwiat paproci. Ale to później. Przed nami długi dzień. Na razie jeszcze wiosennie.
Skaldowie - Wszystko kwitnie wkoło Michał Bobrowski
Wiosna - cieplejszy wieje wiatr
Wiosna - znów nam ubyło lat
Wiosna - wiosna w koło, rozkwitły bzy
Śpiewa - skowronek nad nami
Drzewa - strzeliły pąkami
Wszystko - kwitnie w koło i ja i ty
Ktoś na niebie owce wypasa, hej
Popatrz zakwitł już twój parasol, hej
Nawet w bramie pan Walenty stróż
Puszcza wiosną pierwsze pędy już
Portret dziadzia rankiem wyszedł z ram
I na spacer poszedł sobie sam
Nie przeszkadza tytuł, wiek i płeć
By zielono wiosną w głowie mieć
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz