Wojciech Młynarski
Kolejna jesień
Znów biegnę z głową pochyloną
I chociaż tyle barw się mieni,
gdy brzozy tańczą, klony płoną,
znowu mnie nie ma w tej jesieni.
Z walizki wielkiej wyciągnąłem
szaliczek tkany z szarej troski,
nie patrząc jak co świt, minąłem
sejm ptasi w parku Ujazdowskim.
I ten codzienny lęk, co gna mnie,
minąć mi kazał żółtą różę,
która prosiła: ”Popatrz na mnie,
bo jutro już się nie powtórzę”.
Jutro się zacznie pora mglista,
pora kapuśniaczka,
a dziś mnie mój Kubuś Fatalista
tak mnie poucza znad bukłaczka:
Odpuść, przyhamuj, przystań, kmotrze,
nim żółte róże w szronie zginą,
popróbuj jabłka , gdy najsłodsze,
spójrz, jak się płoni wino,
spójrz, jak się płon dzikie wino...
A ja na drobne rozmieniony
wierszykiem witam dzień w kuchence
i mijam róże, brzozy, klony,
które się nie powtórzą więcej
I kończy się kolejny wrzesień,
Po cóż go śniegiem pobieliło
i kończy się kolejna jesień,
ta, w której znowu mnie nie było...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz