Pod Budą
Znaków szczególnych brak
Andrzej Sikorowski
Siedzę pod drzewem migdałowym
I sączę białe, białe wino
Mam oczy dookoła głowy
Przyglądam się dziewczynom
One zdobyły szturmem plażę
Od spojrzeń kipi, kipi woda
Z dumą obnoszą tatuaże
Bo taka teraz moda
Czerwona róża pod łopatką
Na brzuchu dwa splecione drzewa
Skorpion się wspina po pośladku
Dokąd, aż wstydzę się zaśpiewać
Ramię oplata liść laurowy
Łydkę aztecki bóg płodności
Na biuście ptaszek kolorowy
Jemu to tylko pozazdrościć
Siedzę pod drzewem migdałowym
I sączę białe, białe wino
Mam oczy dookoła głowy
Przyglądam się dziewczynom
Są cudnie wytatuowane
Ale nie dla mnie, wiem to przecież
Bo zakochałem się na amen
W czystej jak łza kobiecie
Znaków szczególnych nie posiada
Wiem to po wielu latach razem
Lecz kiedy smutek na mnie spada
Jest lekiem, dachem, drogowskazem
Ona nie nosi tatuaży
I w szarym tłumie ginie co dnia
Lecz jeden uśmiech na jej twarzy
To dla mnie lampa i pochodnia...
Znaków szczególnych brak
Andrzej Sikorowski
Siedzę pod drzewem migdałowym
I sączę białe, białe wino
Mam oczy dookoła głowy
Przyglądam się dziewczynom
One zdobyły szturmem plażę
Od spojrzeń kipi, kipi woda
Z dumą obnoszą tatuaże
Bo taka teraz moda
Czerwona róża pod łopatką
Na brzuchu dwa splecione drzewa
Skorpion się wspina po pośladku
Dokąd, aż wstydzę się zaśpiewać
Ramię oplata liść laurowy
Łydkę aztecki bóg płodności
Na biuście ptaszek kolorowy
Jemu to tylko pozazdrościć
Siedzę pod drzewem migdałowym
I sączę białe, białe wino
Mam oczy dookoła głowy
Przyglądam się dziewczynom
Są cudnie wytatuowane
Ale nie dla mnie, wiem to przecież
Bo zakochałem się na amen
W czystej jak łza kobiecie
Znaków szczególnych nie posiada
Wiem to po wielu latach razem
Lecz kiedy smutek na mnie spada
Jest lekiem, dachem, drogowskazem
Ona nie nosi tatuaży
I w szarym tłumie ginie co dnia
Lecz jeden uśmiech na jej twarzy
To dla mnie lampa i pochodnia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz