Adam Hosper (Jacek Bocheński)
Codziennie widzę ją w kawiarni
Egipskie oczy, takie z kreską długie oczy ma
I brwi egipskie, łuki czarne
Nie oczy to, nie oczy, lecz daktyle dwa
Nefretete, Nefretete
Tak, to ona, teraz wreszcie wiem
Przyszła piękna Nefretete
Do kawiarni w biały dzień
Nefretete, Nefretete
U jej stóp całować mógłbym pył
Gdybym był Amenhotepem
Gdybym faraonem był
Lecz to jest żona, szczęśliwa żona
Innego właśnie faraona
Nefretete, Nefretete
Szkoda, że się to układa tak
Bo mi pięknej Nefretete
Pięknej Nefretete brak
Bo mi pięknej Nefretete bardzo brak
Co dzień ją na ulicy mijam
Egipski profil, co za głowa, jaki dziwny kształt
I ta wysmukła, lekka szyja
Nie szyja, lecz łodyga i lotosu kwiat
Nefretete, Nefretete
Może to nie ona, może sen
Chodzi piękna Nefretete
Po ulicy w biały dzień
Nefretete, Nefretete
U jej stóp całować mógłbym pył
Gdybym był Amenhotepem
Gdybym faraonem był
Fot. Ewa Krzyżewska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz