Irena Santor
Jakże możesz mi zabronić
Roman Sadowski
Gdy stoimy nad strumieniem
Nad strumieniem, nad płynącym
Nie zabronisz strumieniowi patrzeć w słońce
Nie zabronisz na strumienia
Na strumienia wodzie czystej
Pisać ptakom swoje długie, śpiewne listy
Nie zabronisz kwitnąć kwiatom
Ani ludziom iść przez lato
Ani smugom gwiazd opadać w studni noc
Nie zabronisz wiać wichurze
Ani ludziom iść przez burzę
Ani studni bić w księżyca głuchy dzwon
Choćbyś nawet bardzo pragnął
Choćbyś nawet bardzo chciał
Nie zawrócisz nigdy wiatru
Nie odwrócisz biegu dnia
Gdy stoimy nad strumieniem
Nad strumieniem zamyśleni
Nie zabronisz stać tak razem naszym cieniom
Nie zabronisz im tak razem
Im tak razem iść daleko
Nie rozdzielisz ani górą, ani rzeką
Nie zabronisz nawet w niebie
Rosnąć drzewom obok siebie
Obok siebie otulonym w jeden cień
Nie zabronisz nigdy marzeń
Nie zabronisz, bo i jakże
Jakże możesz mi zabronić kochać cię
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz