Magdalena Piotrowska
Z nocnego pociągu
Dorota Czupkiewicz
Pociąg, krajobraz, dziesięć mil niczego,
Płasko, podłużnie jak w złożonych rękach,
Nad horyzontem czerwień jak szkło pęka,
Wirują barwy do wiatru ciemnego.
Okna pociągu, okna, których nie ma
I zawrót głowy... Nie, nie, już w porządku...
Tylko że znowu wszystko od początku...
Spod kół ucieka, jak wariatka, ziemia.
Tak, tak, wariatka! Szyny jak niteczki
Z tego rozpędu nabrały ostrości,
A wciąż za mało żaru w tej prędkości,
By stopić gwiazdy jak woskowe świeczki.
A jeśli wszystko to jest szybowaniem
Jak deszcz przeciągłym, wysokim, wnikliwym?
To szyny muszą być czymś niemożliwym,
Bo któż by podniósł z ziemi taki kamień?
Przedział, korytarz, siedem ósmych nocy,
Pola i pola i trzy kreski wiatru,
Takie wołanie, jak z pokładu statku,
A dalej tylko oczy, oczy, oczy...
Pociąg, krajobraz, dziesięć mil niczego
I znowu wszystko, wszystko od początku
I zawrót głowy... Nie, nie, już w porządku...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz