Barbara Krafftówna
Dramat w ogródkach działkowych
Maciej Szwed
Na alejce posypanej świeżym piaskiem
Przy rabatce obsadzonej pelargonią
Ktoś udusił panią sznurkiem, albo paskiem
Kto? Nie wiemy. Przypuszczalnie chyba on – ją
A poza tym, nic na działkach się nie dzieje
Co niedziela działkowiczów barwny tłum
Każdy coś tam sobie plewi, coś tam sieje
Na natury łono z żoną pędzi tu
Z papierowej torby, co stała w altance
Dzikim winem gęsto wokół obrośniętej
Zamiast marchwi wydobyto cztery palce
A za nimi kciuk i resztę, czyli rękę
A poza tym nic na działkach się nie dzieje
Co niedziela działkowiczów barwny tłum
Pośród kwiatów głośno dziecię się zaśmieje
Bo wesoło, bo beztrosko jemu tu
Obco brzmią tu straszne słowa: powódź, pożar
Nikt się gazem nie zatruje w swej altanie
Co najwyżej z nieprawego znajdziesz łoża
Dziecię, w grządce groszku zręcznie zakopane
A poza tym, nic na działkach się nie dzieje
Co niedziela działkowiczów barwny tłum
Gwoździkami zbijesz ławkę, gdy się chwieje
Pszczółki brzękiem ukołyszą cię do snu
Tam poziomek w krąg czerwienią się jagody
Gruszki wiszą, ciężkie sokiem, na gałęzi
Nie zakłóca nic radości i pogody
Choć w wspomnianych już poziomkach ktoś zarzęzi
To poza tym wciąż na działkach pięknie będzie
Co niedziela działkowiczów barwny tłum
Z parcianego węża wodą sięgniesz wszędzie
W szumie drzewek ledwie słychać ciche : bul, bul, bul
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz