Hanna Banaszak
Filozofia małżeńska
Marian Hemar
Żadnego cudu - i ma
Żadnego trudu - i ma
Dam tylko znak oczyma
A on już wszystko wie
Żadnych zaklinań ni ma
I wypominań ni ma
Nic przecież go nie trzyma
Chce, to dobrze, a nie chce, to nie
Ale chce
Żadnych humorów ni ma
I żadnych sporów ni maFilozofia małżeńska
Marian Hemar
Żadnego cudu - i ma
Żadnego trudu - i ma
Dam tylko znak oczyma
A on już wszystko wie
Żadnych zaklinań ni ma
I wypominań ni ma
Nic przecież go nie trzyma
Chce, to dobrze, a nie chce, to nie
Ale chce
Żadnych humorów ni ma
I na nic się nie zżyma, tylko z ręki je
I sam mi wszystko poda
I zawsze w domu zgoda
Bo na to jest metoda
Moja mama przed ślubem nauczyła jej mnie
Że pierwszego dnia po ślubie - od razu go w łeb
Że pierwszego dnia po ślubie - od razu go w łeb
My to wiemy to po prostu, codzienny nasz chleb
Że pierwszego dnia po ślubie = od razu go w łeb
I kocha mnie, szanuje mnie,
Całuje mnie za to, że
Dostał w łeb ten pierwszy raz
We właściwy czas
Do ślubu on mądrzejszy
Do ślubu on ważniejszy
Do ślubu wszystko umie
Wszystko lepiej wie
Do ślubu taki duży
Niech tylko brwi zachmurzy
Już się nie oprę dłużej
Chce to dobrze, a nie chce to nie
Jak sam chce
Do ślubu ja malutka
Do ślubu ja cichutka
Do ślubu łagodniutka
Za nim choćby w grób
Do ślubu wszystko znoszę
Co znoszę, to rozkosze
Do ślubu grzecznie proszę
Oczki spuszczam, podnoszę
A potem ten ślub
I pierwszego dnia po ślubie - od razu go w łeb
i pierwszego dnia po ślubie - od razu go w łeb
Nie drugiego dnia po ślubie
To za późno, ty go trzep
Pierwszego dnia po ślubie
Póki świeży ten chleb
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz