Agnieszka Osiecka - Gasną ogniska
Co stało się, to się nie odstanie
Gasną ogniska na bindugach,
samotny ziemniak śpi w popiele,
noc będzie zimna, będzie długa,
nikt tu nie wróci na niedzielę.
Ogonki rzedną po GS-ach
(choć bywa, że dowiozą piwo),
rzepaku łany wiatr przeczesał,
zbiegł w koniczynę ledwo żywą...
– Panie, panowie,
panowie, panie –
co stało się,
to stało się,
to się nie odstanie.
Figluje ryba nieschwytana –
do wiosny może przeżyć – da się,
a ja, najczulej wciąż kochana,
niewiele szczęścia mam w zapasie.
Przeczuwam rychły koniec balu,
smutne kartoflisk zasypianie
i bardzo skromne, z kroplą żalu,
z kochaniem moim – pożegnanie.
– Panie, panowie...
Więc – do widzenia – mówię – miły,
nie zapominaj mięt i wrzosów,
ja cię kochałam z całej siły,
lecz nie tak, by uniknąć ciosu.
Ładnie, że tulisz moją rękę,
nie brak ci manier w dawnym guście,
lecz ty zapomnisz tę piosenkę,
nim zżółkną liście na kapuście...
Co stało się, to się nie odstanie
Gasną ogniska na bindugach,
samotny ziemniak śpi w popiele,
noc będzie zimna, będzie długa,
nikt tu nie wróci na niedzielę.
Ogonki rzedną po GS-ach
(choć bywa, że dowiozą piwo),
rzepaku łany wiatr przeczesał,
zbiegł w koniczynę ledwo żywą...
– Panie, panowie,
panowie, panie –
co stało się,
to stało się,
to się nie odstanie.
Figluje ryba nieschwytana –
do wiosny może przeżyć – da się,
a ja, najczulej wciąż kochana,
niewiele szczęścia mam w zapasie.
Przeczuwam rychły koniec balu,
smutne kartoflisk zasypianie
i bardzo skromne, z kroplą żalu,
z kochaniem moim – pożegnanie.
– Panie, panowie...
Więc – do widzenia – mówię – miły,
nie zapominaj mięt i wrzosów,
ja cię kochałam z całej siły,
lecz nie tak, by uniknąć ciosu.
Ładnie, że tulisz moją rękę,
nie brak ci manier w dawnym guście,
lecz ty zapomnisz tę piosenkę,
nim zżółkną liście na kapuście...
doskonałe
OdpowiedzUsuńgenialne
OdpowiedzUsuń