Irene Carranza |
W starym parku pośród drzew majowych,
gdzie słowiki budzą krew do gry,
zobaczyłam pośród os
ten twój szopenowski nos.
Tak cię lubię za ten dzień, kochany,
a że jesteś trochę leń, to co?
Wiedzie Cię szczęśliwy los
i ten szopenowski nos.
Jak to jest,
że ktoś ma ten wdzięk?
A ktoś nie –
nie ma, choćby pękł...
Kiedy księżyc pójdzie spać, kochanie,
w dali skrzypce zaczną grać, a ja
pójdę choćby i na stos
za ten szopenowski nos.
Jak to jest,
że ktoś ma ten wdzięk?
A ktoś nie –
nie ma, choćby pękł...
Jak to jest,
że ktoś ma ten wdzięk?
A ktoś nie –
nie ma, choćby pękł...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz