Fabian Perez |
To miasto jest jak płomień
Spotkałam go w knajpie na Rue de Hasard
a podły to był bar.
On oczy miał zimne, okrutne i złe
i rzekł tylko tyle - Santa Fe, Santa Fe
To miasto jest jak płomień,
Santa Fe, Santa Fe,
powraca znowu do mnie
- czy to sen, czy to sen -
te mury jak ze złota, Santa Fe.
Jedyna ma tęsknota woła mnie,
Santa Fe, Santa Fe.
To miasto jest jak płomień,
Santa Fe, Santa Fe, Santa Fe.
I żyłam z nim potem na Rue d'Obsession
choć kochał jeszcze dwie,
lecz prawda znikła daleko we mgle,
gdy szeptał mi czule - Santa Fe, Santa Fe.
To miasto jest jak płomień…
Gdy odszedł ode mnie na Rue de Question
spojrzałam w oczy złe,
szepnęłam - odchodzisz? Czy z tamtą? Czy z tą?
On rzekł tylko - Santa Fe, Santa Fe.
To miasto jest jak płomień
Santa Fe, Santa Fe
powraca znowu do mnie -
czy to sen, czy to sen...
OdpowiedzUsuńTwoja paranoja
jest jak Goya,
maluje we fioletach, w żółciach i srebrach
coś czego nie znał Feuerbach,
coś o czym myśleć wstyd -
a nie myśleć nie sposób.
I płyną te wściekłe fiolety
sygnał wielu losów,
mnożą się strzępki, napisy, kobiety,
składa się rzeka burzliwa, drogi do wielu Mekk,
a osa wędrując po swetrze
notuje właściwy ścieg.
Agnieszka Osiecka