Stanisław Grzesiuk
Syn ulicy
Andrzej Włast
Syn ulicy, przeklęty apasz, zbój
Który od najmłodszych lat
Postrach siał, rabował, kradł
Aż w urocze sidła pięknej ulicznicy wpadł
I o nią stoczył ze zbirami krwawy bój
Do spelunki swej sprowadził ją
I ociekając krwią, cicho szeptał on
Dla ciebie pragnę żyć, dla ciebie też kraść
Dla ciebie walczyć z całym światem
Dla ciebie, gdy czas przyjdzie, zgodzę się paść
I schylić kark przed katem
Ty jesteś wiarą moją i bóstwem mym
Bez ciebie świat jest szary.
Zaprzedam duszę dla ciebie swą
Duszę hardą, duszę złą
Sprytna dziewka o licach pełnych kras
Widząc, że zbój zna swój fach
Pokonała w sobie strach
I udała miłość, choć jej serce - zimny głaz
Wysyłała co noc po łupy go
On choć się narażał, ale kradł
Klejnoty znosząc jej, cicho szeptał tak
Dla ciebie pragnę żyć...
Gdy apaszka już bogactw miała dość
Sprzykrzył jej się apasz-zbój
Sprowadziła cały rój
Wywiadowców na melinę w ciemną noc
Tam go skuli w kajdany podczas snu
I na stryczek poszedł zbój po zgon
Nie bacząc na jej śmiech, cicho szeptał on
Dla ciebie chciałem żyć...
Syn ulicy
Andrzej Włast
Syn ulicy, przeklęty apasz, zbój
Który od najmłodszych lat
Postrach siał, rabował, kradł
Aż w urocze sidła pięknej ulicznicy wpadł
I o nią stoczył ze zbirami krwawy bój
Do spelunki swej sprowadził ją
I ociekając krwią, cicho szeptał on
Dla ciebie pragnę żyć, dla ciebie też kraść
Dla ciebie walczyć z całym światem
Dla ciebie, gdy czas przyjdzie, zgodzę się paść
I schylić kark przed katem
Ty jesteś wiarą moją i bóstwem mym
Bez ciebie świat jest szary.
Zaprzedam duszę dla ciebie swą
Duszę hardą, duszę złą
Sprytna dziewka o licach pełnych kras
Widząc, że zbój zna swój fach
Pokonała w sobie strach
I udała miłość, choć jej serce - zimny głaz
Wysyłała co noc po łupy go
On choć się narażał, ale kradł
Klejnoty znosząc jej, cicho szeptał tak
Dla ciebie pragnę żyć...
Gdy apaszka już bogactw miała dość
Sprzykrzył jej się apasz-zbój
Sprowadziła cały rój
Wywiadowców na melinę w ciemną noc
Tam go skuli w kajdany podczas snu
I na stryczek poszedł zbój po zgon
Nie bacząc na jej śmiech, cicho szeptał on
Dla ciebie chciałem żyć...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz