Marian Hemar
Ulicą Niecałą, pewnego dnia
W Warszawie
Strapiona dziewczyna szła
W ogrodu ciemny mrok
Taka smutna, aż łzy zamąciły jej wzrok
Czy pracę straciła, czy tak jej żal
Że nie ma w czem pójść
Na jutrzejszy bal
Jakie troski serce gniotą
Czy dokuczył jej kto, mniejsza o to
Ach, idzie ulicą ze swą tajemnicą
I łka
I widzę, jak idzie
Wytężam wzrok w jej stronę
I wołam w jesienny mrok
Poczekaj, nie płacz, stój
Nie wiesz nawet
Jak drobny jest ten smutek twój
Nieważne zmartwienia, naiwny płacz
Ach idziesz ulicą warszawską, patrz
Świecą w oknach, stoją domy
Tłum znajomych i wieczór znajomy
Czy widzisz
A ona znów w smutek wpatrzona
I łka
I wołam w jej stronę szumiący świat
Nad czarną przepaścią umarłych lat
Poczekaj, nie płacz, stój
Daj mi wszystek twój żal
Oddaj mi smutek twój
Weź wszystkie radości paryskich dni
A tamte, warszawskie, podaruj mi łzy
Czy słyszysz? Ach, nie słyszy
Głos się gubi w ciemności i w ciszy
I idzie strapiona i patrzę, kto ona
To ja
Ulicą Niecałą, pewnego dnia
W Warszawie
Strapiona dziewczyna szła
W ogrodu ciemny mrok
Taka smutna, aż łzy zamąciły jej wzrok
Czy pracę straciła, czy tak jej żal
Że nie ma w czem pójść
Na jutrzejszy bal
Jakie troski serce gniotą
Czy dokuczył jej kto, mniejsza o to
Ach, idzie ulicą ze swą tajemnicą
I łka
I widzę, jak idzie
Wytężam wzrok w jej stronę
I wołam w jesienny mrok
Poczekaj, nie płacz, stój
Nie wiesz nawet
Jak drobny jest ten smutek twój
Nieważne zmartwienia, naiwny płacz
Ach idziesz ulicą warszawską, patrz
Świecą w oknach, stoją domy
Tłum znajomych i wieczór znajomy
Czy widzisz
A ona znów w smutek wpatrzona
I łka
I wołam w jej stronę szumiący świat
Nad czarną przepaścią umarłych lat
Poczekaj, nie płacz, stój
Daj mi wszystek twój żal
Oddaj mi smutek twój
Weź wszystkie radości paryskich dni
A tamte, warszawskie, podaruj mi łzy
Czy słyszysz? Ach, nie słyszy
Głos się gubi w ciemności i w ciszy
I idzie strapiona i patrzę, kto ona
To ja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz