Konrad Tom
Spartańska skromność dla mężczyzny jest ozdobq,
Filozof Szopenfeld tak rzekł, czy któryś tam,
Więc jak czasami zastanawiam się nad sobą,
To podziwiam, jaki skromny jestem sam.
Ja się nie drapię, się nie wspinam nad poziomu,
Ja nie zazdraszczam się z innymi, co do mieć.
Niech inny prosię i łososie źre w swym domu,
A mnie wystaczy trochę farfełach i śledź.
Ja może tyż bym lubił pić, podpuszczać pasa,
Od Braci Hirschfeld jeść sałatkę z ananasa.
No, ale trudno, trza to życie brać,
Żeby wiedzieć, czy mnie stać.
Jak się nie ma, co się lubi,
To się lubi, co się ma. Spartańska skromność dla mężczyzny jest ozdobq,
Filozof Szopenfeld tak rzekł, czy któryś tam,
Więc jak czasami zastanawiam się nad sobą,
To podziwiam, jaki skromny jestem sam.
Ja się nie drapię, się nie wspinam nad poziomu,
Ja nie zazdraszczam się z innymi, co do mieć.
Niech inny prosię i łososie źre w swym domu,
A mnie wystaczy trochę farfełach i śledź.
Ja może tyż bym lubił pić, podpuszczać pasa,
Od Braci Hirschfeld jeść sałatkę z ananasa.
No, ale trudno, trza to życie brać,
Żeby wiedzieć, czy mnie stać.
Jak się nie ma, co się lubi,
Z te zasadę spać się kładę,
Co się tyczy moje ja.
Może nawet bardzo lubię
Jadać stek w „Myśliwskim Klubie",
Ale chętnie jem potrawy,
Które Malcia we mnie pcha.
Wiem, że lepsza pieczeń z wieprza,
Dobra gąska nie jest zła.
Jest potrawa, już podawa,
Wszystko jedno - ta czy ta.
Czy swędziwa trochę rybka,
Czy to klops z gęsiego pipka.
Jak się nie ma, co się lubi,
To się lubi, co się ma.
Nie jestem Wenus, Jerzy Marr czy inny Brodzisz,
Przeciętny człowiek bez pretensji, co do płeć,
Ale przypuśćmy, że pan sobie chodzisz,
Pan widzisz kobiet, pan masz chęci, co do mieć.
Jest Sokołowska, Pogorzelska, Ordonówna,
Te nóżki, buźki, pan zachwycasz się co krok.
A w domu Malcia.
Jak pan w myśli je porówna
Z tą moją Malciq, moim wrogom taki rok!
Ja może tyż bym chciał romansik mieć na boku,
Być Dulcynejem, Desdemonem — ujdę w tłoku –
No, ale trudno, tak to życie trzeba brać,
Żeby wiedzieć, czy mnie stać.
Jak się nie ma, co się lubi,
To się lubi, co się ma.
Z te zasadę spać się kładę,
Przy mnie leży Malcia ma.
Może w gruncie rzeczy wolę
Gretę Garbo, Negri Połę,
Ale biorę o te pore
Nawet to, co Malcia da.
Wiem, że nie jest a mecyje,
Nie jest to, co ja bym pragł –
Już nie mówię, co do ilość,
Wręcz przeciwnie, co do smak.
I co mam zrobić? Chociaż widzę,
Jeszcze sobie sam obrzydzę.
Jak się nie ma, co się lubi.
To się lubi, co się ma.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz