Adam Aston, Wojciech Dzieduszycki - Śnieg
Lucienne Boyer - Le Plus Joli Rêve
Andrzej Włast
Puchowy śniegu tren
W krąg roztoczył lśnień czary
Dźwięczą sanek janczary
Miasto spowił już sen
A przez ulicy cieśń
Zdobną w śniegowe szaty
Jedzie panicz bogaty
Nucąc wesołą pieśń
A wtem do sań podbiega
Dziewczyna niosąc bzy
Do jej łachmanów brzega
Przymarzły śnieżne skry
Wyciąga drżące dłonie
W śniegowych płatków rój
I cichy szept jej wionie
”Kup kwiaty, panie mój ”
Pan wstrzymał sani pęd
I wprost spojrzał w jej oczy
A w tych oczu roztoczy
Dostrzegł piękno i smęt
Wziął bzu zamarznięty kwiat
Potem rzekł - „Siadaj przy mnie
Już skostniałaś na zimnie,
Ja ogrzeję cię rad”
I zawiózł ją do siebie
Gdzie było ciepło tak
Gdzie świecił jak na niebie
Pająków gwiezdny szlak
Posadził u kominka
I szepnął jak we śnie
”A teraz niech dziewczynka
Całuje mocno mnie”
Gdy u sypialni wrót
Już z niej spadły łachmany
Blask jej ciała różany
Zalśnił przed nim jak cud
W ramiona porwał ją
Odurzyły go zmysły
Na jej ustach zawisły
Jego usta, co drżą
Lecz kiedy błysnął ranek
I ścichła burza krwi
Znudzony już kochanek
Dziewczynie wskazał drzwi
Odziała swe łachmany
Jak kazał pan, jej kat
I niby pies wygnany
Szlochając poszła w świat
Aż raz po paru dniach
Panicz siadał w swe sanie
Wtem usłyszał szeptanie
Za krtań chwycił go strach
Śród białych śnieżnych pól
Ona cicho leżała
Na pół żywa, zsiniała
A w jej oczach tlił ból
Pan spojrzał na nią z góry
Zrobiło mu się żal
Zły trochę i ponury
Pojechał w śnieżną dal
A gdy mrok nieobjęty
Na śpiące miasto legł
Dziewczyny trup zmarznięty
Przysypał miękki śnieg
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz