Mieczysław Czechowicz, Barbara Rylska
Jam król Kreon wspaniały
Jeremi Przybora
Jam król, Kreon wspaniały,
Kreon wspaniały, Kreon wspaniały.
A to moje pedały, moje pedały dwa.
To król, Kreon wspaniały,
Kreon wspaniały, Kreon wspaniały.
A my jego pedały, jego pedały dwa.
Ja nie lubię długich mówek,
nie owijam w watę słówek,
prosto z mostu w oczy rżnę
oraz się Dzeusem klnę,
że na wdzięki pięknych dam
jam nieczuły,
jam nieczuły,
jam nieczuły,
sam!
Więc mi nie parz herbatki!
Nie parz herbatki!
Nie parz herbatki!
Ale pakuj manatki!
Pakuj manatki
swe!...
O, bogowie, cóż za nędza!
Więc król Kreon mnie wypędza!
Nie dość, że mnie rzucił mąż.
Głębsza ma niedola wciąż.
Co dzień okrutniejszy cios
mi zadaje,
mi zadaje,
mi zadaje
los!
Gdy spakujesz manatki,
wszystkie manatki,
wszystkie manatki,
to zabieraj też dziatki,
zbieraj też dziatki
swe!...
Królu, z tym to już przesadzasz!
Na mózg rzuca ci się władza.
Cóż ci winna biedna mać,
by ją z dziećmi z kraju gnać?
Może jeszcze pragnąłbyś,
bym ruszyła,
bym ruszyła,
bym ruszyła
dziś?
Na mej córce odwetu,
córce odwetu,
córce odwetu
lękam twego, kobieto,
twego, kobieto,
się!...
Nie kobietam już, lecz – jagnię.
Serce me spokoju pragnie.
Zostać daj do jutra i
daj spakować futra mi.
Niech mnie twego gniewu bat
wygna jutro,
wygna jutro
w świat!
Dobrze. Pakuj te futra,
pakuj te futra,
pakuj te futra.
Zostań jeszcze do jutra,
jeszcze do jutra,
lecz
jeśli jutro nie znikniesz,
jutro nie znikniesz,
jutro nie znikniesz –
szyję krótko ci przytnie,
krótko ci przytnie
miecz!
To król, Kreon wspaniały,
Kreon wspaniały, Kreon wspaniały.
A to jego pedały, jego pedały dwa!
Medea, moja sympatia - 1974
Jam król Kreon wspaniały
Jeremi Przybora
Jam król, Kreon wspaniały,
Kreon wspaniały, Kreon wspaniały.
A to moje pedały, moje pedały dwa.
To król, Kreon wspaniały,
Kreon wspaniały, Kreon wspaniały.
A my jego pedały, jego pedały dwa.
Ja nie lubię długich mówek,
nie owijam w watę słówek,
prosto z mostu w oczy rżnę
oraz się Dzeusem klnę,
że na wdzięki pięknych dam
jam nieczuły,
jam nieczuły,
jam nieczuły,
sam!
Więc mi nie parz herbatki!
Nie parz herbatki!
Nie parz herbatki!
Ale pakuj manatki!
Pakuj manatki
swe!...
O, bogowie, cóż za nędza!
Więc król Kreon mnie wypędza!
Nie dość, że mnie rzucił mąż.
Głębsza ma niedola wciąż.
Co dzień okrutniejszy cios
mi zadaje,
mi zadaje,
mi zadaje
los!
Gdy spakujesz manatki,
wszystkie manatki,
wszystkie manatki,
to zabieraj też dziatki,
zbieraj też dziatki
swe!...
Królu, z tym to już przesadzasz!
Na mózg rzuca ci się władza.
Cóż ci winna biedna mać,
by ją z dziećmi z kraju gnać?
Może jeszcze pragnąłbyś,
bym ruszyła,
bym ruszyła,
bym ruszyła
dziś?
Na mej córce odwetu,
córce odwetu,
córce odwetu
lękam twego, kobieto,
twego, kobieto,
się!...
Nie kobietam już, lecz – jagnię.
Serce me spokoju pragnie.
Zostać daj do jutra i
daj spakować futra mi.
Niech mnie twego gniewu bat
wygna jutro,
wygna jutro
w świat!
Dobrze. Pakuj te futra,
pakuj te futra,
pakuj te futra.
Zostań jeszcze do jutra,
jeszcze do jutra,
lecz
jeśli jutro nie znikniesz,
jutro nie znikniesz,
jutro nie znikniesz –
szyję krótko ci przytnie,
krótko ci przytnie
miecz!
To król, Kreon wspaniały,
Kreon wspaniały, Kreon wspaniały.
A to jego pedały, jego pedały dwa!
Medea, moja sympatia - 1974
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz