Czas małżeńskiej niepogody - Wojciech Młynarski


Halina Kunicka
Czas małżeńskiej niepogody


Wojciech Młynarski

Tyś coś bąknął, ja bąknęłam
I zabawa się zaczęła
Ty w kąt wlazłeś obrażony
Ja we łzach
Bez powodu, ot, z niczego
Wkradł do domu się naszego
Zawędrował nieproszony
Pod nasz dach...

Czas małżeńskiej niepogody
Kiedy na nic nie ma zgody
Gdy do kłótni się powody
Mnożą liczne
Nieprzyjaciel życzliwości
Kuzyn plotki i zazdrości
Brat cioteczny złośliwości
Diabolicznej

Czas małżeńskiej niepogody
Gdy planuje się rozwody
Czas ponury, bez urody
I bez wdzięku
Pora żartów złych i tanich:
"Kto to była tamta pani?
Przyznasz, przyznasz się, kochanie
Pomaleńku, pomaleńku"

Na suficie, na powale
Od wieczora aż do rana
Siedzą złe hektopaskale
I się szpetnie gapią na nas
Łez opady coraz trwalsze
Dalszy rozwój chmur u czoła
I prognoza na dni dalsze
Niewesoła, niewesoła, niewesoła

Czas małżeńskiej niepogody
Kiedy na nic nie ma zgody
Gdy do kłótni się powody
Mnożą liczne
Nieprzyjaciel życzliwości
Kuzyn plotki i zazdrości
Brat cioteczny złośliwości
Diabolicznej

Czas małżeńskiej niepogody
Czas piekielnik, czas ladaco
Na co on się w życiu, na co
Może przydać?
Chyba jednak na to - myślę -
Że gdy po nim uśmiech błyśnie
Że gdy po nim uśmiech błyśnie -
To go widać

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz