Łucja Prus - Jawność
Wisława Szymborska
Oto my, nadzy kochankowie,
Piękni dla siebie – a to dosyć –
Odziani tylko w listki powiek
Leżymy wśród głębokiej nocy.
Ale już wiedzą o nas, wiedzą
Te cztery kąty, ten piec piąty,
Domyślne cienie w krzesłach siedzą
I stół w milczeniu trwa znaczącym.
I wiedzą szklanki, czemu na dnie
Herbata stygnie niedopita.
Swift już nadziei nie ma żadnej,
Nikt go tej nocy nie przeczyta.
A ptaki? Złudzeń nie miej wcale:
Wczoraj widziałam, jak na niebie
Pisały jawnie i zuchwale
To imię, którym wołam ciebie.
A drzewa? Powiedz mi, co znaczy
Ich szeptanina niestrudzona?
Mówisz: Wiatr chyba wiedzieć raczy.
A skąd się wiatr dowiedział o nas?
Wleciał przez okno nocny motyl
I kosmatymi skrzydełkami
Toczy przyloty i odloty,
Szumi uparcie ponad nami.
Może on widzi więcej od nas
Bystrością owadziego wzroku?
Ja nie przeczułam, tyś nie odgadł,
Że nasze serca świecą w mroku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz