Małgorzata Wiśniewska-Rogacka
Leon mieszkał na Sadybie
Jarosław Abramow-Newerly
Leon mieszkał na Sadybie
Miał dwadzieścia jeden lat
Rybie oczko, rybie oczko
Oczko rybie miał ten gad
Łapy jak stalowe pręty
Zęby jak zgłodniały wilk
I bił mnie, bił mnie, bił co sił
Jak pił, a pil jak Ił
Ty szmato, mówił, plamisz ród
Załatwię ciebie very good
Hieno jeno ty piersiasta
Namierzyłem sobie park
Jak cię chwycę za ten kark
Jak cię chwycę i za kark, won z miasta
Tam ci wyrwę lewy bark
Spalę jak Joannę d’Arc
Jak Joanne d’Arc, jak d’Arc
Ja to brałam warunkowo
Miałam siedemnaście lat
I gwizdałam, i gwizdałam
Koncertowo na ten świat
W głowie miałam drobną sieczkę
W piersiach tylko serca głos
A on swój los, swój los mi dał
Bo trzeźwy był jak Klos
Ty stara, mówił, ja cię chcę
Ty jedna tylko stroisz mnie
No chono, chono do Leona
Zachowałem się jak gnój
Oto ręka, jestem twój
Leon cały twój, ty cycofonie
Patrz, naciąłem w parku róż
Cały naręcz, trzymaj już
Bo inaczej wyjmę nóż
Ale wyjął bloczek z kina
W „Moskwie” biegał fajny film
I zaklinał, i zaklinał
Że nie będzie więcej pił
Miejsca były owszem, znośne
Środek sali obok drzwi
I wpił się, wpił się, tak się wpił
Że film przysłonił mi
Ty, stara, mówił
Ja ten sklep obrobię lepiej
Niż ten cep
Tratatata i po herbacie
Hop i w auto, nie ma mnie
Gaz po kicie, nie śmiej się
Lepszy jestem niż ten cep w krawacie
I dociskał w krzesło tam
I całował jak Montand
Jak na filmie Yves Montand
W parku była nocna pora
Kolosalna ilość gwiazd
I bachora i bachora
Po tym filmie zmachał gad
W oczach miałam trochę nieba
A na piersiach jego dłoń
I broń się tu, człowieku broń
Gdy silny gad jak koń
Ty, stara, mówi teraz mi
Dostałem w sumie tylko trzy
Trzy lata, lata jak dla brata
Syn mój Leon ma się zwać
Masz o niego szmato dbać
Żeby zdrów się chował, tak jak tata
Żeby umiał pic i bić
Bić i pić i pić i bić
No a teraz idź, już idź
Idź, na Sadybę, szmato
Idź
Obrazy: Malcolm Liepke
Leon mieszkał na Sadybie
Jarosław Abramow-Newerly
Leon mieszkał na Sadybie
Miał dwadzieścia jeden lat
Rybie oczko, rybie oczko
Oczko rybie miał ten gad
Łapy jak stalowe pręty
Zęby jak zgłodniały wilk
I bił mnie, bił mnie, bił co sił
Jak pił, a pil jak Ił
Ty szmato, mówił, plamisz ród
Załatwię ciebie very good
Hieno jeno ty piersiasta
Namierzyłem sobie park
Jak cię chwycę za ten kark
Jak cię chwycę i za kark, won z miasta
Tam ci wyrwę lewy bark
Spalę jak Joannę d’Arc
Jak Joanne d’Arc, jak d’Arc
Ja to brałam warunkowo
Miałam siedemnaście lat
I gwizdałam, i gwizdałam
Koncertowo na ten świat
W głowie miałam drobną sieczkę
W piersiach tylko serca głos
A on swój los, swój los mi dał
Bo trzeźwy był jak Klos
Ty stara, mówił, ja cię chcę
Ty jedna tylko stroisz mnie
No chono, chono do Leona
Zachowałem się jak gnój
Oto ręka, jestem twój
Leon cały twój, ty cycofonie
Patrz, naciąłem w parku róż
Cały naręcz, trzymaj już
Bo inaczej wyjmę nóż
Ale wyjął bloczek z kina
W „Moskwie” biegał fajny film
I zaklinał, i zaklinał
Że nie będzie więcej pił
Miejsca były owszem, znośne
Środek sali obok drzwi
I wpił się, wpił się, tak się wpił
Że film przysłonił mi
Ty, stara, mówił
Ja ten sklep obrobię lepiej
Niż ten cep
Tratatata i po herbacie
Hop i w auto, nie ma mnie
Gaz po kicie, nie śmiej się
Lepszy jestem niż ten cep w krawacie
I dociskał w krzesło tam
I całował jak Montand
Jak na filmie Yves Montand
W parku była nocna pora
Kolosalna ilość gwiazd
I bachora i bachora
Po tym filmie zmachał gad
W oczach miałam trochę nieba
A na piersiach jego dłoń
I broń się tu, człowieku broń
Gdy silny gad jak koń
Ty, stara, mówi teraz mi
Dostałem w sumie tylko trzy
Trzy lata, lata jak dla brata
Syn mój Leon ma się zwać
Masz o niego szmato dbać
Żeby zdrów się chował, tak jak tata
Żeby umiał pic i bić
Bić i pić i pić i bić
No a teraz idź, już idź
Idź, na Sadybę, szmato
Idź
Obrazy: Malcolm Liepke
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz