Z cyklu Młodość - Юность
Мои молодые руки...
Anna Achmatowa - Seweryn Pollak
To moje młode ręce
Umowę tę podpisały
Pośród kiosków z kwiatami,
Śród gramofonu skrzypienia,
Pod pijanym wejrzeniem
Gazowych latarni ulicznych.
A byłam od stulecia
Starsza o dziesięć lat.
A na zachodzie leżała
Biała żałoba czeremchy,
Co osypała się drobnym,
Pachnącym, suchym deszczem...
A chmury przeświecały
Krwawą cuszimską pianą,
I płynnie toczyły się landa
Dzisiejszych nieboszczyków.
A nam by ówczesny wieczór
Wydał się maskaradą,
Zdałby się karnawałem,
Feerią grand-gala.
Z tamtego domu ni drzazgi,
Wycięta tamta aleja,
Dawno spoczęły w muzeum
Kapelusze, trzewiczki.
Kto wie, jak puste jest niebo
Na miejscu zwalonej wieży.
Kto wie, jak cicho jest w domu,
Gdzie nie powrócił syn.
Tyś ze mną wciąż —jak sumienie,
Wciąż ze mną — niby powietrze.
Czemu mnie ciągle oskarżasz?
Znam przecież świadków twych:
Kopułę stacji w Pawłowsku
Muzyką rozżarzoną
I białogrzywy wodospad
Przy Bobołowskim pałacu.
Мои молодые руки...
Anna Achmatowa - Seweryn Pollak
To moje młode ręce
Umowę tę podpisały
Pośród kiosków z kwiatami,
Śród gramofonu skrzypienia,
Pod pijanym wejrzeniem
Gazowych latarni ulicznych.
A byłam od stulecia
Starsza o dziesięć lat.
A na zachodzie leżała
Biała żałoba czeremchy,
Co osypała się drobnym,
Pachnącym, suchym deszczem...
A chmury przeświecały
Krwawą cuszimską pianą,
I płynnie toczyły się landa
Dzisiejszych nieboszczyków.
A nam by ówczesny wieczór
Wydał się maskaradą,
Zdałby się karnawałem,
Feerią grand-gala.
Z tamtego domu ni drzazgi,
Wycięta tamta aleja,
Dawno spoczęły w muzeum
Kapelusze, trzewiczki.
Kto wie, jak puste jest niebo
Na miejscu zwalonej wieży.
Kto wie, jak cicho jest w domu,
Gdzie nie powrócił syn.
Tyś ze mną wciąż —jak sumienie,
Wciąż ze mną — niby powietrze.
Czemu mnie ciągle oskarżasz?
Znam przecież świadków twych:
Kopułę stacji w Pawłowsku
Muzyką rozżarzoną
I białogrzywy wodospad
Przy Bobołowskim pałacu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz