Mira Zimińska - Tata da raka
Julian Tuwim
Dużo piosnek wyśpiewałam
Każda z nich swój urok ma
Lecz najmilsza, którą znałam
Najpiękniejsza była ta
Tata da raka, tata
Tata da raka, tata
Tata da raka, tata da raka
Tata da raka
Tata da raka, tata
Tata da raka, tata
Tata da raka, tata da raka
Tata da raka, tata
Bo to był wypadek taki
Państwo wiedzą, co to rak
Że siadł ojciec, i jadł raki
A syneczek prosił tak
Tata da raka, tata…
Ojciec nic nie odpowiedział
I wysysał z raków miąższ
A ten bidny chłopak siedział
I powtarzał tylko wciąż
Tata da raka, tata…
Mówię ojcu, pan wybaczy
Jak to można takim być
Niech pan raka dać mu raczy
Żeby szczeniak przestał wyć
Tata da raka, tata…
Ojciec nie chciał dać mu raka
Choć już trzeci tuzin żarł
Strasznie było żal chłopaka
Gdy na cały głos się darł
Tata da raka, tata…
Tłum się zebrał i policja
Nawet i ogniowa straż
Wszyscy proszą, namawiają
Kiedyż mu pan raka da
Tata da raka, tata…
Nawet panu wojewodę
Ten powiada: niech pan wie
Że jak pan mu nie da raka
Na to ojciec przerwał: nie
O jej, co to za śmiałek z tego ojca
Żeby samemu panie wojewodzie odmówić
Tata da raka, tata…
Wreszcie wszyscy się zmęczyli
I do domu poszli spać
Tak powstała pieśń o ojcu
Który nie chciał raka dać
Tata da raka, tata…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz