![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2XOzqkFERb82wLoXevQ9zBorNkefL0jo268x1jiLib9AvVyVPW7WT-l2ghSokM_3w2jLdJu1PBoVGiW-dBSuMMyUjHn-OQTpsWeBjcUDwetragIbp5HfPUYbm3xeU22chk7-TC3DePA5p5OAVfMZe3QXTo6MPZTZuvbfblUctBPoQV4tHcbQBV8IzTkJ_/w308-h640/4.jpg)
Marlena Drozdowska
Zwiędnięte kwiaty
Jacek Korczakowski
Był czas, gdy podnosiłam z dróg zwiędnięte kwiaty
A żaden z nich nie zakwitł znów, a żaden nie
Był czas, gdy wciąż dziwiłam się sobie i światu
A najdziwniejsze w nim to, że przemija się
Przemija się, nie wiedząc nic o przemijaniu
Nie myśli zresztą o tym nikt przed przyjściem dnia
Gdy w lustrze nagle obok nas cień jakiś stanie
Co obcy kształt lub kształt aż zbyt znajomy ma
Na dobrą sprawę wszyscy my jesteśmy w drodze
A dokąd to, a jakże to, kto to tak pcha
Być może wiedzą właśnie ci, którzy odchodzą
A może też nie wiedzą nic lecz tak być ma
Głupie pytania zdrowiej jest w sobie zagłuszyć
Dobra jest na to miłość, lecz wystarczy bar
Każdy z nas sobie jakoś świat na miarę uszył
A ten i ów wyrasta zeń z upływem lat
Był czas, gdy podnosiłam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz