Irena Wiśniewska
Pieśń kochanków
Stanisław Baliński
I znów słychać kochanków piosenkę
Ktoś w niej żegna się, bierze za rękę
Ktoś odchodzi na palcach, zawraca
Potem ma wrócić, nie wraca
Potem ma pisać, lecz zwleka
I ma czekać, lecz się nie doczeka
Wszystko razem oczadziałe, śpiew
Nie pamiętasz, do prawdy nie wiesz
Tylko odgłos melodii dalekiej, oczadziałej
Rozwianej na wieki.
I ten szept co do ucha się skłania
I powtarza jak można najprościej
Nie ma, nie ma prawdziwej miłości
Bez rozstania
Ile trzeba wycierpieć i wyśnić
Żeby taką melodię wymyślić
Ile trzeba utracić, porzucić,
By po latach spokojnie ją nucić
I powtarzać w ciemności te słowa
Kiedy się pierwsza gwiazda odsłania
Nie ma, nie ma prawdziwej miłości
Bez rozstania
Pieśń kochanków
Stanisław Baliński
I znów słychać kochanków piosenkę
Ktoś w niej żegna się, bierze za rękę
Ktoś odchodzi na palcach, zawraca
Potem ma wrócić, nie wraca
Potem ma pisać, lecz zwleka
I ma czekać, lecz się nie doczeka
Wszystko razem oczadziałe, śpiew
Nie pamiętasz, do prawdy nie wiesz
Tylko odgłos melodii dalekiej, oczadziałej
Rozwianej na wieki.
I ten szept co do ucha się skłania
I powtarza jak można najprościej
Nie ma, nie ma prawdziwej miłości
Bez rozstania
Ile trzeba wycierpieć i wyśnić
Żeby taką melodię wymyślić
Ile trzeba utracić, porzucić,
By po latach spokojnie ją nucić
I powtarzać w ciemności te słowa
Kiedy się pierwsza gwiazda odsłania
Nie ma, nie ma prawdziwej miłości
Bez rozstania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz