Skaldowie
Dzisiaj włożyłem śmieszne ubranko
Leszek Aleksander Moczulski
Dzisiaj włożyłem wasze ubranie
Śmieszną piżamkę w kwiaty van Gogha
Wzory słoneczne w kwiatach się palą
Uczę się mówić, uczę się chodzić
Uczę się znowu otwartych oczu
W stan maniakalny - wierzyć do końca
Przyjąć szaleństwo, nie mrużąc oczu
Trafić - przejść z domu do tramwaju
Dzisiaj włożyłem śmieszne ubranko
Oko malujesz, a ono boli
A ono patrzy ostrą gorączką
A ono ogniem przede mną stoi
W białej komeżce do wszystkich wokół
Ludźmi, ulicą, w zawrotach głowy
Ostrożnie krok po kroku tańczę
By kupić bilet kolejowy
Te wszystkie wasze chemikalia
Biorę spokojnie już w obieg serca
Słońce mi sypie się na głowę
Słoneczny zastrzyk otwiera oczy
A dzisiaj kwiaty szaleją barwą
Trawy do światła pną się bezczelnie
W jakich welonach chodzą ci ludzie
Trafić - ostrożnie, krok po kroku
Cudzym swym patrzę szeroko wzrokiem
Porannym cudzym idę miastem
Przecież to tory kolejowe
I tłumu ostry w serce magnes
Słońce w słonecznym swoim pochodzie
Drży ponad miastem jasną swą plamą
Dzisiaj włożyłem śmieszną piżamkę
Wierzę do końca tabletką białą
W potęgę listka i pęd zieleni
Uczę się patrzeć oczami dziecka
W beztrosce wielkiej jak marzenie
Jak marzenie, jak marzenie
Dzisiaj włożyłem śmieszne ubranko
Leszek Aleksander Moczulski
Dzisiaj włożyłem wasze ubranie
Śmieszną piżamkę w kwiaty van Gogha
Wzory słoneczne w kwiatach się palą
Uczę się mówić, uczę się chodzić
Uczę się znowu otwartych oczu
W stan maniakalny - wierzyć do końca
Przyjąć szaleństwo, nie mrużąc oczu
Trafić - przejść z domu do tramwaju
Dzisiaj włożyłem śmieszne ubranko
Oko malujesz, a ono boli
A ono patrzy ostrą gorączką
A ono ogniem przede mną stoi
W białej komeżce do wszystkich wokół
Ludźmi, ulicą, w zawrotach głowy
Ostrożnie krok po kroku tańczę
By kupić bilet kolejowy
Te wszystkie wasze chemikalia
Biorę spokojnie już w obieg serca
Słońce mi sypie się na głowę
Słoneczny zastrzyk otwiera oczy
A dzisiaj kwiaty szaleją barwą
Trawy do światła pną się bezczelnie
W jakich welonach chodzą ci ludzie
Trafić - ostrożnie, krok po kroku
Cudzym swym patrzę szeroko wzrokiem
Porannym cudzym idę miastem
Przecież to tory kolejowe
I tłumu ostry w serce magnes
Słońce w słonecznym swoim pochodzie
Drży ponad miastem jasną swą plamą
Dzisiaj włożyłem śmieszną piżamkę
Wierzę do końca tabletką białą
W potęgę listka i pęd zieleni
Uczę się patrzeć oczami dziecka
W beztrosce wielkiej jak marzenie
Jak marzenie, jak marzenie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz