Nie wierzę w łaskę Opatrzności,
lecz w piękno nie nazwane wierzę.
W to, co mi sprzyja z wysokości,
co mnie naznaczy i wybierze...
Gdy w pysze piekło wre ogniste,
jakże je duch pokona Boży?
O, byle serce było czyste,
a reszta jakoś się ułoży.
Kręcę się niczym wół w kieracie,
nadzieję swą w zanadrzu chroniąc.
Wszystko zdobywam, wszystko tracę,
wiecznie spóźniając się i goniąc.
Niech wonnie piecze się pieczyste,
nim otchłań się u stóp otworzy...
O, byle niebo lśniło czyste,
a reszta jakoś się ułoży.
Do każdej rzeczy modły wznoszę,
do wszystkich rzeczy, ścian i kranów.
O życie bez rozłąki proszę
i bez porywczych huraganów.
Niech się rozjaśnią dale mgliste,
niech świat nie burzy się, nie sroży...
O, byle ręce były czyste,
a reszta jakoś się ułoży.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz