Andrzej i Eliza
Na początku lub na końcu miasta
Bogdan Olewicz
Na początku lub na końcu miasta - jak kto woli
Niedaleko miejsca, gdzie wpadają pogawędzić samoloty
Jest ogromna stacja benzynowa
Ja na spacer bardzo lubię tam przychodzić
Tu kierowcy wielkich ciężarówek
Wypijają szybko kawę w małym barze
Potem z papierosem jeszcze w ustach
Odjeżdżają gdzieś dostarczyć swe bagaże
Zakurzone, obłocone, kolorowe samochody
Oddech tutaj łapią przed podróżą
Decydują się przez chwilę na rozstajach, gdzie przysiadły
Żółte wiedźmy-drogowskazy, losy ludziom wróżąc
Czy zabierze mnie kto kiedy tam daleko
Tam, gdzie śnieg jest biały, tak jak kreda
Gdzie dzwon, co się tłucze po dolinie
Ogołaca z czapek wielkie drzewa
Gdzie miasteczko jest malutkie, tak jak w bajce
Kilka domów, rynek, most i rzeka
Gdzie się wszyscy dobrze znają
Gdzie ten, który się uśmiechnął
Zanim tramwaj porwał go w przeciwną stronę,
Dałby łatwo się odnaleźć.
A tak będę chyba życie całe czekać,
Zanim znowu na przystanku zetkną się tramwaje...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz