Wysoki urząd - Andrzej Brzeski
Wysoki urząd
Andrzej Brzeski
Gdy wysoki sprawuje ktoś urząd
Musi ładne mieć oczy i buzię
Może nawet intencje mieć mętne
Byle buzię swą golił codziennie
Nawet Bolek, choć enkawudzista
Nosił krawat i buty miał czyste
Gdy na czoło opadał mu lok
Wszystkie panie wzdychały co krok
On tak łaskawie z góry zerka
I dobrotliwy uśmiech ma
Małemu dziecku da cukierka
Pogłaszcze kotka albo psa
On ponoć sam mieszkanie sprząta
Na imieniny piecze keks
A czy jest taki jak wygląda
To drugorzędna rzecz – tak jest
To drugorzędna rzecz
Po tym wolku to nastał gość łysy
Lecz choć łysy u pań on miał bisy
W tym przypadku kompletny brak włosów
Równoważył seksowny timbre głosu
Potem nastał jeżozwierz wspaniały
Garnitury on nosił na miarę
Gdy ojcowski roztaczał swój wdzięk
Z damskich piersi dobywał się jęk
On tak łaskawie z góry zerka...
Znów kolejne wybory za nami
Ładni chłopcy z brzydszymi wygrali
A ci brzydcy niech jedzą otręby
Bo za mało błyszczały im zęby
Życie gniecie jak fotel dentysty
Grunt, że premier ma wdzięk osobisty
Na nic wszystkie pretensje i gniew
Bo znów damski dobiega nas szept
On tak łaskawie z góry zerka...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz