Ballada o śmiechu
Zbigniew Stawecki
Gdy do miasta wszedł zwycięski wróg
Witał go wymarłych domów próg
Bo mieszczanie, dwór i król
Pochowali się
Wśród zielonych lasów łąk i pól
Nad stolicą noc rozlała czerń
Wrogie warty łowią każdy szmer
Nagle - co to? W tłumie ech
Do pałacu bram
Leci miastem czyjś wesoły śmiech
Kto śmieje się? Kto wesół jest?
Kto powód ma do śmiechu?
Przesłuchiwał śmiałka tyran sam:
Skąd ja ciebie, ty pokrako, znam?
Tyś królewski błazen jest
Nie uciekłeś precz
Uchodź wolno, znaj rycerski gest
Śmiech błazeński nad stolicą rósł
W serca wrogów niepokoje niósł
Jeśli błazen śmieje się
Widać powód ma
Lepiej odejść, gdy na odwrót czas
Śmiech błazeński nad pałacem drży
Myśli tyran, groźnie marszczy brwi
A że krótko ważyć zwykł
Jako mądry wódz
Opuścili miasto skoro świt
Śmiech gonił ich, śmiech mącił sny
Śmiech w serca bił jak kule
Powrócili swoi z łąk i pól
Przed majestat wezwał błazna król
Pewnie order dadzą mu
I talarów wór
I usłyszał zgromadzony dwór:
Kiedy królom bywa wstyd
Śmiech jest stryczka wart
I powiesić błazna kazał król
Andrzej Żarnecki 👉👉👉
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz