Zwykła wiosna - Andrzej Brzeski
Zwykła wiosna
Andrzej Brzeski
Wyjechały już rowery
Deskorolki, motorynki
Pan minister zdjął kapelusz
Schował szalik i podpinkę
Wielkie pranie u sąsiadki
Na podwórku chmara dzieci
Poseł zmienił dyplomatkę
Na rakietę
Więc zagrajmy dziś w zielone
Żeby nam się poszczęściło
Pani rzecznik zamyślona
Znów się w okno zapatrzyła
Pan senator zamiast teczki
Do senatu przyniósł grabie
Nici będą z referatu – nie ma sprawy
Ta wiosna już nie wasza i nie nasza
Zielonym załopoce proporczykiem
Niech nikt jej przez megafon nie ogłasza
Niech będzie zwykłą wiosną ze słowikiem
Bez odezw, bez plakatów i zadymek
Bez haseł, jak Finlandia, neutralna
Niech w parku poda rękę jak dziewczyna
Kwitnąca i pachnąca, i banalna
Chociaż to mało, tak by chciało się po prostu
Żeby ta wiosna była sobie zwykłą wiosną
Nie kupujmy dzisiaj gazet
Żeby głowa odpoczęła
Chodźmy sobie gdzieś pomarzyć
Może przyśni się ideał
Choć goryczy jeszcze tyle
Sokiem z marchwi ją przepijmy
Zakwitnijmy krótką chwilę
Zakwitnijmy
Anarchiści z Marszałkowskiej
Idźcie sobie do Łazienek
Pogadajcie o miłości
Jak hippisi dawno temu
Nim wiosenne sny przeminą
Zanim płatki zgubi kwiecień
Trwaj nam chwilo
Potrwaj chwilo nam, bo przecież
Ta wiosna...
Nie uczmy się tej wiosny na zebraniach
I jej się też od życia coś należy
Nie męczmy już tej wiosny petycjami
Spróbujmy tylko trochę w nią uwierzyć
Powłóczmy się z tą wiosną po ulicach
Bez celu tak i bezinteresownie
Popatrzmy jak się budzi i rozkwita
Nie dbając o reklamę i widownię
I choć to mało, tak by chciało się po prostu
Żeby ta wiosna była sobie zwykłą wiosną
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz