Stacyjka Zdrój. Miasteczko przy niej -
A nad miasteczkiem widzę tym,
jak niziuteńko niebo płynie,
na którym imię twe pisze dym...
Na rynku zawsze ludniej,
gdy targ przy starej studni.
U wrót plebanii drzemie dziad
i kasztanami sypie wiatr.
Wciąż wracam na stacyjkę białą
pociągiem, który lato wiózł.
Wesołych brzóz go sześć witało,
sześć go żegnało zmartwionych brzóz…
Ze stacji droga krótka.
Znajoma, stara furtka
zaskrzypi cicho: "Jak się masz!
Podobną kiedyś znałam twarz…”
A potem: sień, ktoś drzwi odmyka,
głosy wzruszone - twój i mój...
A potem cień i wszystko znika...
I już umyka stacyjka Zdrój...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz